Teresa Gicala: Jeszcze bardziej osobiście cz.II
Rozmowa dwóch mam. O Bliskości. O noszeniu dzieci w chustach. Wyjątkowo przy ciepłej kawie, ale jak zwykle z dziecięciem na ręku. O paradoksie, żadna z nas nie wzięła ze sobą chusty. Chyba, nie przewidziałyśmy, że będzie się nam rozmawiało, aż tak dobrze.Od kiedy można nosić w chuście? Kiedy Ty zaczęłaś?
W chuście można zacząć nosić już od urodzenia. Granice wyznaczają rodzice. Jeżeli kobieta czuje się po porodzie na siłach, to może dziecko zawiązać. Osobiście polecam, żeby poczekała do tego 6. tygodnia – do zakończenia okresu połogu. Z drugiej strony życie ma swoje scenariusze -czasem dziecko jest nieodkładane. Skorzystajmy wtedy z chusty kółkowej. Oparci o fotel, o oparcie łóżka, żeby dziecko było blisko. Damy mu ten spokój.
Co ważnego jest przy wiązaniu chusty?
Dziecko musi mieć dobrą pozycję zgięciowo - odwiedzeniową. Dziecko spokojnie powinno spoczywać nad naszymi piersiami, tak żebyśmy mogły je pocałować w czoło. I co ważne, chusta do połowy płatka ucha. Żeby pomóc w stabilizacji. Najważniejsze u noworodka jest prawidłowe wiązanie. Doradca podpowie, co zrobić, żeby chusta ciasno opatulała dziecko. Dzieciątko w chuście powinno mieć prawidłową pozycję zgięciowo – odwiedzeniową. Wtedy jego ciężar przeniesiony jest na ciało noszącego. Dziecko nie jest spionizowane. Przyjmuje pozycję kuczną, a nie siedząca.
Skąd się to wzięło? Czy to nie tymczasowa moda?
Dawniej ludzi nosili jak potrzebowali iść na pole. Jak pracowali na roli. Tymczasowa moda? Nie ma takiej szansy. Chusty zrobiły się towarem podstawowym i tak naprawdę luksusowym. Są chusty od 120 zł. do kilkunastu tysięcy. Nie oszukujmy się – niektóre kosztują tyle, co samochód. Kupujemy je do stroju, ubioru, generalnie pod siebie i nosimy. Myślę, że wróciliśmy do korzeni.
Chusta może kosztować tyle, co auto. Twoja najdroższa chusta?
Moja najdroższa chusta kosztowała 2400 zł. Wygrałam ją w konkursie. Ale szczerze, nie ma więcej uroku niż te za 1000 zł. A za chustę w sumie mogę auto kupić. Takie seicento. Chociaż Marcel wolałby duże Volvo.
No właśnie, a jak wyglądało Wasze pierwsze wiązanie?
Za pierwszym razem oczywiście źle zamotałam. Uczyłam się z filmiku na youtube. Dzisiaj jako doradca nie polecam tej metody. Z filmiku możemy nauczyć się wiązać , ale nie skoryguje on naszych zachowań. Nie podpowie, czy chusta jest dobrze dociągnięta. Pamiętam, pierwszy raz zamotałam o 5 nad ranem. Kiedy Marcel miał straszne kolki. Wyszłam na pole. 2 sekundy i on zasnął. Rozpłakałam się ze szczęścia. Usiadłam sobie spokojnie na ławce. Z reguły ta kolka poranna trwała 3 godziny od 5 do 8. Dopóki się nie uspokoił.
Marcel ma swoją ulubioną chustę?
Jego ulubiona chusta jest czerwona. Ale teraz nosi się już sporadycznie. Wiadomo, że jak był noworodkiem, to cały czas mógł być w chuście. Tego potrzebował. Potem jak rósł rozwijał się, widział, że sam też może coś osiągnąć. Co ważne jeśli nosimy w chuście, to dziecko powinno też mieć inne aktywności. Czyli mata edukacyjna, podłoga. Ważne, żeby to nie było tylko łóżko, które jest miękkie. Aby dziecko miało aktywność na różnych płaszczyznach.
A jak myślisz, co Marcelowi dało noszenie w chuście?
Widzę, że dzięki temu jest silniejszy. Jest otwarty na świat. Potrafi się wypowiedzieć. Może dlatego, że w chuście był na równi z dorosłymi. Widział ich mimikę i gesty. Nie był niżej, niż oni. Nie patrzono na niego z góry. Jak na kogoś gorszego. Widzę, że teraz jasno wyraża swoje zdanie. Jeśli jesteśmy w klubie maluszka, gdzie sprzątamy zabawki, to on wymaga od rodziców, żeby też sprzątali te zabawki. On się czuje na równi ze wszystkimi. Jeżeli od dzieci nie wymaga jeszcze żeby były dokładni posprzątane, to od dorosłych już tak. Oni powinni wiedzieć gdzie te zabawki są.
I naprawdę nigdy się nie sprzeciwiał noszeniu? Co z tzw. chustobuntem?
Bunt rozumiem jako poznawanie własnego ja. Dziecko do pewnego etapu czuje, że mama i dziecko to jedność. Na pewnym etapie życiowym rozumie, że jednak nie. Mama jest inną osobą. I ten etap trzeba przejść. To był trudny czas. Dużo manifestował. Ale starałam się go rozumieć i cały czas mówiłam: wiem, o co Ci chodzi. Wiem, że masz własne zdanie. W tym czasie też się dużo nosiliśmy. Czasem wystarczy zamotać w chustę żeby dziecko się uspokoiło, wyciszyło. Bo ono czasem nam nie powie, że potrzebuje tej bliskości. Zwłaszcza, gdy jest starszy. Mówi nie, nie przytulaj. Ja nie chcę, bo już jestem dorosły. Według niego.
Pewnie Marcel, gdy zostanie tatą też będzie nosił w chuście. Dużo jest takich ojców?
Tak. Ja nawet polecam tatusiom, żeby nosili. Mama już nosiła 9 miesięcy. Ono słyszało jej bicie serca, zna, głos, zna zapach. Najprostszym sposobem, żeby dziecko poznało tatę jest chusta.
Jeśli nie chusta to nosidło. Ale tylko dla dzieci samodzielnie siadających. Najważniejsze, żeby spróbować. Warto zwrócić się po poradę do specjalisty. Takiego jak Teresa. W całej przygodzie najważniejsza jest bliskość i perfekcja. Trzeba dużo ćwiczyć, żeby ja osiągnąć. Im częściej będziemy motać, tym lepiej opanujemy wiązanie. Jak to mówi Teresa: Dwa ciała, jedno serce – chusta!
Kamila Kaczmarczyk
Fotografie pochodzą z prywatnego zbiory Teresy i Marcela.