
MONOLOG-APEL
(czyli zbłąkane myśli o 3 nad ranem, kierowane do wszystkich - bez względu na wiek i płeć)Chciałabym żeby tekst, który właśnie czytasz, był swego rodzaju monologiem-apelem. To taki mój zbiór myśli, który może sprawi, że Ty też zastanowisz się nad paroma kwestiami. Możliwe, że jesteś osobą, która potrzebuje być w życiu doceniana. Doceniana przede wszystkim przez innych ludzi, niekoniecznie przez samą siebie. Może często się tak czujesz.
Są te wszystkie kompleksy - dotyczące głównie wyglądu, w końcu żyjemy w świecie, który jest przede wszystkim skupiony na pięknie fizycznym. W Internecie, mediach, promuje się perfekcyjny obraz człowieka. Bez wad. Wszyscy są idealni, pięknie ubrani, biel uśmiechu oślepia, cera bez żadnych skaz, więc dorastasz otoczona zewsząd takimi pięknymi posągami. I czujesz, że też powinnaś taka być. Skoro jest inaczej to odstajesz, coś jest z Tobą nie tak.
Niska samoocena łączy się z bardzo krytycznym podejściem do siebie samej. Może nie jest tak, że czujesz się nic nie warta. Nie. Wiesz, że masz coś ciekawego do powiedzenia, masz swoje zainteresowania, pasje. Czasami patrząc w lustro czujesz, że jesteś nawet całkiem zadowolona ze swojego wyglądu. Ale później przychodzi ta chwila załamania, a razem z nią to uczucie, jakby coś wierciło dziurę w brzuchu, albo ściskało serducho. I tak bardzo chciałabyś być dla kogoś wystarczająca. Szczególnie skoro według siebie samej taka nie jesteś. Jest też to pragnienie miłości, poczucia bezpieczeństwa. Całkowitej akceptacji. Ale przecież czujesz, że nie jesteś nikim wyjątkowym, a skoro tak, to jak możesz wierzyć w to, że kiedyś ktoś Cię obdarzy takim uczuciem.
Więc ciągle musisz walczyć o czyjąś uwagę, aprobatę. Najpierw w szkole, na każdym kolejnym etapie edukacji. Trzeba zdobyć jak najlepsze oceny, zachowanie wzorowe – same najwyższe noty. Udział w konkursach - oczywiście sprawia Ci dużo radości - ale towarzyszy Ci przede wszystkim chęć wygranej, która jest też wołaniem - "Popatrz! Potrafię! Jestem w tym dobra, doceń mnie!". Później praca, w której też tak bardzo chciałabyś być dla kogoś ważna, więc bierzesz na siebie dodatkowe obowiązki. Poza tym czujesz, że musisz osiągnąć sukces. Zawodowy, finansowy, wszystko naraz, po prostu musisz im pokazać. I tak żyjesz w tej wiecznej pogoni. Nieustanna presja, którą sama sobie narzucasz.
Czy nie jest tak, że kiedy jesteś w biegu, robisz coś dla innych, pracujesz lub uczestniczysz w jakimś projekcie, czujesz się cudownie? Radość, spełnienie. Ktoś na Tobie polega. Ta presja właściwie nakręca do działania. Ale gdy przychodzi przestój nie jest już tak dobrze. Zostajesz sama ze sobą. Kompletny spadek, jak przekłuty balonik, z którego w zwolnionym tempie ulatuje powietrze. Z każdym wolnym dniem coraz gorzej.
Ja też czasami tak mam. Ale właśnie teraz, nocą, kiedy piszę ten tekst, dopadła mnie chwila refleksji. Dokąd właściwie to wszystko zmierza?
W tym wiecznym pościgu za uznaniem możesz nie dostrzegać osób, które są dla Ciebie na wyciągnięcie ręki. Które czekają, aż się zatrzymasz i spędzisz z nimi tę wolną chwilę. Kiedy już osiągniesz ten sukces, o który cały czas tak usilnie walczysz... Kiedy już będziesz miała pieniądze, nie będziesz musiała się martwić o kwestie materialne... Kim wtedy będziesz? Kto przy Tobie będzie? I czy będziesz zadowolona ze swojego życia? Bo w tym biegu, bardzo łatwo można zapomnieć o tym, co jest najważniejsze. Czasami warto wybrać samą siebie i najbliższych. I może to te chwile ostatecznie okażą się ważniejsze niż cyferki na koncie, a sukces okaże się być pyrrusowym zwycięstwem.
I chcę w tym momencie powiedzieć zarówno Tobie, jak i sobie samej: Naprawdę jesteś wartościowym człowiekiem. Zasługujesz na wszystko co najlepsze. Na obecność dobrych ludzi wokół. Na chwilę odpoczynku. Zasługujesz na ten wyjazd w góry, albo na tę chwilę spędzoną pod kocem z książką. Zasługujesz na to, żeby mieć wybór. Zasługujesz na to, żeby robić to, co kochasz. Zasługujesz na szacunek. Nigdy nie daj sobie wmówić, że tak nie jest. Nigdy nie daj sobie wmówić, że jesteś gorsza. Proszę Cię, pokochaj samą siebie.
A jeśli przyjdzie moment, w którym poczujesz się samotna. Moment, w którym znowu poczujesz się malutka, niewystarczająca. Niekochana. Pamiętaj, że zawsze jest Bóg. I On Cię kocha. Bezinteresownie. Kocha Cię taką, jaką jesteś, ze wszystkimi Twoimi wadami i niedoskonałościami. Dla Niego jesteś najważniejsza. To słowa, które, w pewnych momentach życia, bardzo potrzebowałam usłyszeć. Dlatego proszę Cię powtarzaj je sobie, kiedy Ty będziesz ich potrzebować. I powiedz je komuś, komu też są potrzebne.
Aleksandra Pisz