Lednickie małe cuda
Spotkanie na Polach Lednickich co roku przyciąga młodych. Choć raczej nie ono, a Bóg. Ale jakimi sposobami?Lednica. Całkiem popularna. W pierwszą sobotę czerwca mówią o niej nawet w dużych stacjach telewizyjnych. A tu piszesz do znajomych i się okazuje, że nigdy nie byli. To niech żałują, bo warto. Oto dlaczego:
Spowiedź ziomkowa
Mógłbym opatentować to pojęcie. To takie moje największe doświadczenie lednickie z tego roku. Chodzi oczywiście o spowiedź, która bardziej przypomina rozmowę i różni się od klęczenia przy konfesjonale. Oczywiście żaden rodzaj spowiedzi nie jest lepszy czy gorszy. Różne też są gusta – jedni wolą spowiadać się tak, drudzy inaczej. W spowiedzi ziomkowej chodzi po prostu o to, że masz dużo czasu (Lednica trwa cały dzień, więc nikt nie musi się spieszyć). A zatem stajesz bądź siadasz na trawie obok wybranego księdza i zaczynasz. Masz jakiś problem? Możesz na spokojnie też o nim pogadać. Po prostu łatwo możesz poczuć, że ksiądz jest twoim przyjacielem. A przecież o to chodzi. W końcu reprezentuje on Chrystusa, który jest twoim najszczerszym przyjacielem.
Wiesz, że Ci towarzyszę
Na Lednicy w ogóle łatwiej uwierzyć, że nie jest źle. Bo wiadomo są księża przestępcy. Ale na Lednicę przyjeżdżają kapłani, którzy organizują wyjazd, sami poświęcają na niego czas, jadą z młodymi nieraz setki kilometrów, przychodzą na Pola Lednickie, a potem jeszcze czekają na chcących porozmawiać czy się wyspowiadać. Czekali i w tym roku, mimo mocno dogrzewającego słońca. I nie potrzeba wiele. Takimi rzeczami buduje się Kościół. Otwartością i zwyczajną miłością. Dzięki temu łatwiej odczuć, że przez księży działa Bóg.
No i właśnie te najprostsze rzeczy łatwiej zobaczyć na Lednicy. Ja byłem już szósty czy siódmy raz. Oczywiście polecam. Ale chyba czas na przerwę. Bo co za dużo to też niezdrowo. Choć bardzo możliwe, że za rok też pojadę. Bo jak to ktoś mądrze powiedział: lepiej jechać niż później żałować, że się nie było. Więc lepiej nie żałować.
Karol Litwa