Krzyż, czyli (nie) umieraj!
Najważniejszy znak chrześcijaństwa, symbol męki i śmierci Jezusa – wspominanych dzisiaj, w Wielki Piątek.Wielki Piątek – tak, rzeczywiście Wielki, bo na naszych oczach umiera Bóg. Ale dlaczego? Czy nie było jakiegoś innego sposobu, żeby nas zbawić, jak tylko przez krzyż? Dlaczego cierpienie było tak bardzo obecne w Jego życiu? Dlaczego jest obecne w naszym życiu?
,,Krzyż, na którym został okrutnie stracony niewinny Jezus, jest miejscem skrajnego upokorzenia i opuszczenia. Chrystus, nasz Zbawiciel, wybrał krzyż, aby ponieść winę świata i doświadczyć cierpień świata. W ten sposób przez swoją doskonałą miłość znów przyprowadził świat do domu Ojca. [613-617, 622-623] Bóg nie mógł nam dobitniej pokazać swojej miłości, niż pozwalając się przybić w swoim Synu do krzyża za nas. W starożytności krzyż był najbardziej haniebnym i najokrutniejszym narzędziem wykonywania kary śmierci. Obywatele rzymscy nie mogli być krzyżowani niezależnie od przestępstwa, jakiego się dopuścili. Bóg zatem wszedł w najpotworniejszą otchłań ludzkiej męki. Odtąd nikt nie może już powiedzieć: ,,Bóg nie wie, jak cierpię”. /,,Youcat Polski. Katechizm Kościoła Katolickiego dla młodych”/
,,Dokonując Odkupienia przez cierpienie, Chrystus wyniósł zarazem ludzkie cierpienie na poziom Odkupienia. Przeto też w swoim ludzkim cierpieniu każdy człowiek może stać się uczestnikiem odkupieńczego cierpienia Chrystusa. /św. Jan Paweł II/
,,Aby nas wybawić od śmierci, Bóg podarował nam w swoim Synu Jezusie Chrystusie ,,lekarstwo dające nieśmiertelność” (św. Ignacy Antiocheński) – Ojciec i Syn byli nierozdzielną jednością podczas tej misji, byli gotowi i pragnęli z miłości podjąć się najgorszego ze względu na ludzi. Bóg chciał pójść na śmierć zamiast nas, aby nas na zawsze zbawić. Chciał nas obdarzyć swoim wiecznym życiem, żebyśmy mieli udział w Jego radości i chciał przecierpieć naszą mękę, doznać naszej rozpaczy, naszego opuszczenia, ponieść śmierć tak jak my, aby być do nas podobnym we wszystkim. Aby nas ukochać do końca i jeszcze dalej. Śmierć Chrystusa jest wolą Ojca, ale nie Jego ostatnim słowem. Od momentu, kiedy Chrystus umarł za nas, możemy naszą śmierć wymienić na Jego życie.” /,,Youcat Polski. Katechizm Kościoła Katolickiego dla młodych"/
Mimo wszystko trudno jest zrozumieć cierpienie, jego sens, sens dzisiejszego dnia. Jeszcze trudniej jest to przyjąć, przyjąć krzyż, zgodzić się, że to najlepsza droga, chociaż trudna i wąska. Tak jak Jezus umiera dziś na krzyżu, my także w pewnym sensie musimy umrzeć, żeby życ pełniej, lepiej. Musimy się zgodzić, aby umarł w nas ,,stary człowiek"; ten pełny egozimu, ten, któremu trudno jest przyjąć Boga i Jego miłość w tej wersji, pełnej pokory,miłosierdzia i ufności, a przede wszystkim prawdy o sobie samym. To jak? Nie umierasz czy umierasz? Pozwolisz, by umarł ten ,,stary człowiek" i zrobisz miejsce dla ,,nowego"? Jezus pokazuje nam drogę, od nas zależy czy nią za Nim pójdziemy.
Gabriela Czuba