Młodzieżowa Rada Miasta trampoliną do kariery politycznej - wcale nie!
Poznajcie Kubę! Ma 18 lat, pochodzi z Bochni. Uczęszcza do klasy o profilu matematyczno-fizycznym. W przyszłości chce zostać pilotem. W wolnych chwilach słucha Queen-u. Ma wiele pomysłów i chce je realizować. Ma ku temu bardzo dobrą okazję – jest przewodniczącym Młodzieżowej Rady Miasta w Bochni. Jak wygląda taka praca? Czy wiele może zmienić w życiu młodego człowieka. Odpowiedzi szukamy wraz z Jakubem Włosińskim.Czym właściwie jest Młodzieżowa Rada Miasta? Nazwa brzmi dość poważnie, zobowiązuje.
Prawnie, jest to organ doradczy działający przy Radzie Miasta. Składa się z kilkunastu młodych osób, którym zależy na tym, by w mieście dobrze się żyło. Nie mamy mocy wdrażania jakiś ustaw sami z siebie, ale gdy pojawia się pomysł, to omawiamy go na spotkaniu, by później pójść z nim wyżej, do tej „prawdziwej” Rady Miasta. Dopiero, gdy na jej poziomie pomyślnie przejdzie cały proces decyzyjny, może wejść w życie.
Skąd właściwie pomysł na taki projekt w Bochni?
Inicjatorem jest Maks Truś. Zależało mu na tym, by młodzi ludzie mieli możliwość wyrażenia swojej opinii i żeby ta opinia była rzeczywiście wysłuchana. Sam proces powstawania MRM trwał 2 lata – dość długo. Pierwsze wzmianki na ten temat pojawiały się już w 2006 roku. Dopiero w 2016 roku sprawa znalazła swój finał.
Uczysz się w klasie matematycznej, grasz na instrumencie, biegasz… to raczej niewiele ma wspólnego z polityką. Skąd więc Kuba w Młodzieżowej Radzie Miasta?
Lubię podejmować nowe wyzwania, szczególnie kiedy wymagają ode mnie czegoś więcej. Mam też wiele różnych pomysłów, więc skoro pojawiła się możliwość ich realizacji, dlaczego nie skorzystać? To, że jestem w tym miejscu, zawdzięczam przede wszystkim przyjaciołom, którzy podpisali się pod moją kandydaturą do rady. Również samej radzie, która wybrała mnie na przewodniczącego.
Co zatem chcecie zrobić w najbliższym czasie? Realizujecie już jakiś projekt?
Zaczęliśmy już projekt z Ośrodkiem Debat Międzynarodowych (ODM) w Krakowie. Nawiązaliśmy współpracę w ramach warsztatów dla młodzieży ze szkół średnich. Chcemy zapoznać ich z funkcjonowaniem Rady Organizacji Narodów Zjednoczonych. Można powiedzieć, że jest to coś w stylu „warsztatów debatowych”. Ekipa ODM (w całości) z Krakowa przyjeżdża do szkoły, prowadzi zajęcia. Zazwyczaj są to dyskusje poruszające problematykę o charakterze międzynarodowym. Nawet jeśli ktoś nie ma wiedzy z zakresu stosunków międzynarodowych, to organizatorzy zapewniają odpowiednie materiały pozwalające w krótkim czasie zapoznać się z tematem, by każdy swobodnie mógł wziąć udział w dyskusji. Młodzi bez żadnych konsekwencji mogą wyrazić swoje poglądy w danym temacie, poznać praktyczne zasady związane z przemawianiem do większej ilości osób. To przyda się przecież w dorosłości!
Czy macie swój głos, swoje 5 minut podczas „normalnego” posiedzenia Rady Miasta?
Tak, oczywiście. Naturalnie, nie podczas trwania całych obrad. Jest specjalny punkt, podczas którego osoby z zewnątrz mogą zgłaszać swoje wnioski. Wtedy i my mamy swój głos. Możemy też zwracać uwagę, jeśli wśród projektów Rady (nawet tych niezwiązanych z młodymi) są pewnie kwestie, które nam się nie podobają. Możemy powiedzieć w imieniu całej młodzieży, co konkretnie nam się nie podoba i wówczas prosimy również, aby Rada jeszcze raz pochyliła się nad danym problemem.
Skoro pytam już o minuty. Jesteś w klasie maturalnej, masz mnóstwo zainteresowań, realizujesz swoje marzenia, hobby. Jak Ty to robisz, że znajdujesz czas na udzielanie się społecznie. Jeszcze nie zwariowałeś?
To, że jeszcze nie zwariowałem zawdzięczam temu, że umiem znaleźć czas na swoje zainteresowania i oderwanie się od codziennego zabiegania. Wiem, trochę paradoksalne. Przyznaję, że są momenty kryzysowe, kiedy faktycznie nie mam czasu na spełnianie swoich hobby. Nawał obowiązków często w takich momentach przytłacza, ale najważniejsze żeby sie wtedy nie poddawać tylko przeczekać takie cięższe chwile.
Jak właściwie wygląda posiedzenie Młodzieżowej Rady Miasta? Często się spotykacie?
Na pewno nie tak często jak właściwa Rada. Nie mamy aż tylu obowiązków, ani potrzeb. Często też spotykamy się w bardziej neutralnych miejscach, poza Urzędem Miasta. Wtedy możemy spokojnie porozmawiać sobie na dany temat. Wówczas sesje Młodzieżowej Rady nie są już wtedy rozgrzebywaniem problemów na nowo a raczej zwartą dyskusją. To w praktyce wiele ułatwia. Zwłaszcza, kiedy na sesjach pojawia się Pan Burmistrz, czy Przewodniczący Rady Miasta, którzy wtedy też mogą przedstawiać swoje uwagi, czasem rady dla Młodzieżowej Rady. Zwykle widujemy się raz w miesiącu. Posiedzenia trwają około godziny. Oprócz tego jesteśmy też w stałym kontakcie między sobą, facebook, telefon itd.
Ile osób wchodzi w skład MRM? W jaki sposób wybierani są jej członkowie?
Aktualnie 13 osób. W wieku 16-18 lat. Jest to grupa naprawdę wspaniałych osób, którym coś chce się robić. Niektórym może się wydawać, że próbują wykorzystać pracę tutaj jako trampolinę do dalszej kariery politycznej. Wcale tak nie jest. To są osoby którym po prostu się chce! W kwestii wyborów członków - na 400 osób ze szkoły przypada jeden kandydat, czyli jak szkoła załóżmy ma 1200 osób, to z niej maksymalnie 3 osoby mogą wejść w skład rady. Wybory oczywiście demokratyczne. Każda osoba, która chce kandydować, musi najpierw zebrać 15 podpisów popierających jej kandydaturę. Dopiero wtedy wchodzi na listę kandydatów do właściwych wyborów. Jednym z ważnych kryteriów jest również ocena z zachowania.
John C. Maxwell powiedział: „Wielcy liderzy nie wykorzystują ludzi po to, aby sami mogli wygrywać. Przewodzą ludziom, aby odnosić wspólne zwycięstwa.” Jaki według Ciebie jest dobry lider?
Moim zdaniem dobry lider powinien wsłuchiwać się w to czego chce zespół. To pomaga w efektywnej pracy. Oczywiście można przyjąć inny model rządzenia, oparty na realizowaniu własnych wizji, można by powiedzieć taka dyktatura. Ciężko powiedzieć, który jest bardziej efektywny. Wydaje mi sie ze jeśli lider jest osobą o dużej charyzmie to ludzie pójdą za nim, bez względu na to czy w zespole będzie "demokracja" czy " tyrania". Co do mnie raczej staram sie być negocjatorem, słuchać obu stron, i dążyć do porozumienia.
Jak dorośli reagują na Waszą działalność? Traktują Was poważnie?
Nie do końca. Tak naprawdę nie mamy żadnej władzy, jesteśmy organem doradczym. Spotkałem się z różnymi opiniami na temat naszej działalności. Niektórzy twierdzą nawet, że jest zupełnie nie potrzebna, bo i tak nie jesteśmy w stanie nic zmienić. Czasem nawet nasi rówieśnicy podzielają taki pogląd. Niemniej jednak staramy się przebić, zyskać choć minimalny wpływ na to jak będzie wyglądać życie młodych ludzi na bocheńszczyźnie. Próbujemy też pokazać, że młodzi jak chcą to potrafią. A my chcemy, bardzo! Dlatego nie ustajemy w naszych działaniach, podejmujemy kolejne, czasem drobne kroki, ale do przodu.
Co Tobie daje praca w MRM?
Niesamowity rozwój. Taki praktyczny przykład: mogłem zapoznać się z procesem decyzyjnym danego projektu na poziomie urzędowym. Niektórzy myślą, że kiedy pojawi się jakiś pomysł, to od razu trafia on na biurko burmistrza i albo wchodzi w życie albo idzie do kosza. Tymczasem nasza działalność przy Urzędzie Miasta pokazała, że wcale tak nie jest, że jest mnóstwo etapów po drodze, przez które musi przejść dany projekt. Zatem uczy to też pewnej pokory wobec urzędników, ich pracy. Dla mnie to też możliwość poznania wielu wspaniałych osób ze swojego otoczenia, które myślą w podobny sposób do mnie. Co też ważne, bycie tu uczy mnie wewnętrznej motywacji. Jak już wspomniałem wcześniej, ludzie różnie reagują na naszą pracę, a ich sceptycyzm tylko nakręca do jeszcze większego zaangażowania, do pokazania, że jak młodzi chcą, to mogą wiele. Lubię podejmować się rzeczy uważanych za niemożliwe, wspinaczki wysokogórskie, loty szybowcowe i tak dalej, a teraz mam kolejną okazje!
W takim razie trzymam za Was kciuki i życzę samych sukcesów!
Natalia Nowosińska