Izabela Pluskwa: Nie sprzęt robi zdjęcia, tylko człowiek
Na początku bliscy odradzają jej fotografowanie. Mimo tego, aparat zawsze jest gdzieś pod ręką. Czasem w szufladzie. Wspomina, że jej pierwsze zdjęcia były mniej udane, niż te robione teraz. Izabela Pluskwa zajmuje się fotografią noworodkową. Towarzyszy świeżo upieczonym rodzicom w pierwszych tygodniach po narodzinach ich dziecka. Te zdjęcia to pamiątka na całe życie.Iza to sympatyczna i drobna kobieta. Cierpliwość i skromność to dwa słowa, które doskonale opisują jej ducha. Dodajmy silnego ducha. Ukończyła pedagogikę.Od zawsze chciała pracować z dziećmi. Zaczęło się się niewinnie - 7 lat temu. - Na początku to nie była moja praca. Bardziej hobby. To też nie była fotografia typowo noworodkowa. Po prostu kupiłam aparat. Poszłam na podstawowy kurs fotografii. Potem koleżanki zaczęły pytać o zdjęcia ich dzieci. Jak już masz aparat, masz czym robić, to coś tam próbujesz. - Spróbowała.Kupiła lampę za parę groszy i tak to się zaczęło. - Później poznałam fotosister. Agnieszka to wspaniały człowiek. Byłam u niej na warsztatach - typowo noworodkowych. Sama jeszcze nie wiedziałam, czy chcę to robić.
Fotografia noworodków to nie taka łatwa sprawa. Chodzi o bezpieczeństwo istoty totalnie nieporadnej. To, że dziecko ładnie wygląda na zdjęciu jest efektem współpracy fotografa i rodziców. Dziecko jak śpi, nie kładzie rączek pod buzią. Nie widać też słodkich stópek. Trzeba je delikatnie ułożyć nie przerywając snu wymagającego klienta. -Gdy kompletowałam portfolio dzwoniłam do znajomych, czy "pożyczą" mi dziecko na sesję. W zamian za zdjęcia oczywiście. Praktyka czyni mistrza. Jak w każdej dziedzinie. Iza zapewnia, że wcale nie trzeba mieć profesjonalnego sprzętu. Na początku liczy się pomysł. -Uważam, że to nie sprzęt robi zdjęcia, tylko człowiek. Jasne - sprzęt pomaga. Ale to przyjdzie z czasem. Ja też na początku nie miałam dobrego aparatu. Byłam w szoku, że niektóre zdjęcia mogą fajnie wyjść. Dobrze jest znać podstawy. To dlatego byłam na kursie. żeby wiedzieć jak się posługiwać sprzętem.
Czasem przychodzi moment zwątpienia. Dzieci nie chcą współpracować. Mogą mieć przecież gorszy dzień. I tu odebrana przez Izę lekcja życia. Może nawet przepis na dobrą współpracę. - Zrozumiałam, że dziecko nie przyjmie każdej pozycji. Trzeba się trochę tak jakby przypasować do dziecka. To ono dyktuje warunki sesji a nie ja. To chyba jest najważniejsze. Zdarza się tak, że fotograf albo rodzice mają pomysł na zdjęcie. Ale spotkanie z dzieciątkiem wszystko weryfikuje. - Czasem wychodziły inne zdjęcia, też piękne, ale nie były to pomysły, które miałam w głowie - tłumaczy Iza.
Na jej fotografiach zobaczyć można charakterystyczny styl. Cechuje go prostota. Nie widać żabek, jeżyków ani małych misiów. To dlatego, że na zdjęciu najważniejsze jest dziecko. Nie można pozwolić na to, by rekwizyty skupiły na sobie całą uwagę. Największym wyróżnieniem są powroty podopiecznych. Te po kilku latach. Dzieci przecież się zmieniają. - Pięknym uczuciem dla fotografa jest patrzenie jak z takiego nieporadnego malucha wyrasta szkrab, który goni i mówi. Czasem te dzieci wracają ze swoim rodzeństwem. - To znaczy, że rodzice jej zaufali.
Iza zgodziła się również towarzyszyć dzieciom i ich mamom w równie intymnych chwilach życia. Dzięki Agnieszce Dziduszkiewicz dołączyła do projektu Kraina Mlekiem i Miłością Płynąca. Dzięki temu poznaje mamy, które zdecydowały się karmić piersią. Spotykają się na sesji i powstaje kolejna pamiątka życia. - Uważam, że to jest fajna sprawa karmienie piersią. Nie mam nic przeciwko. Zresztą sama pewnie jak będę miała dzieci, to będę chciała karmić piersią. W miejscach publicznych również.
Kamila Kaczmarczyk
Jeżeli chcecie bliżej poznać Izę i jej twórczość to zapraszam tutaj.
Można ją również śledzić na instagramie.
Zobacz jak Iza przygotowuje się do sesji - film.
Fot. Anna Dziduszkiewicz