Bogowie, czyli Holy Hollywood
Richard Gere w Polsce. Tak, ten boski Rich, który oczarował nie tylko przepiękną Pretty Woman Julie Roberts, czy porwał do tańca samą Jennifer Lopez w filmie Shall We Dance, ale chyba skradł też serce niejednej z nas. Moje na pewno.
„Niemożliwe” - pojawiła się pierwsza myśl, ale chwilę później dopełniła ją druga - „muszę tam być”, bo właściwie dlaczego niemożliwe? I tutaj pojawiła się myśl trzecia: „niemożliwe jest bardziej to, że uda mi się dotrzeć na festiwal Camerimage w Toruniu, a jeszcze bardziej nierealne jest już samo spotkanie z boskim "Richi". Znowu powraca myśl druga, bo właściwie, czy Richard Gere i ten "boski" świat showbiznesu jest naprawdę taki boski i tak bardzo nieosiągalny jak w naszych wyobrażeniach? Nie ma co dłużej się zastanawiać, tylko po prostu trzeba działać. Z samego myślenia, a tym bardziej z pesymistycznego podejścia, nic się nie zrobi.
„Bo wiara góry (Synaj) przenosi”
Wiara naprawdę góry przenosi i dosłownie chodzi tutaj o Synaj!
Z czym dziennikarstwo się je - o tym przekonałam się nie tylko z teorii na studiach - ale przede wszystkim z wieloletniej (często wolontaryjnej) praktyki w mediach. Jednym (rozbudowanym) zdaniem; dziennikarstwo to twardy orzech do zgryzienia i nie zawsze słodko smakuje. Nie zaprzeczę, to nie praca, a misja, ale kiedy staje się to w pełni naszą pasją i poświęcamy się temu całym sercem, to wówczas wtedy zbieramy najsłodsze tego owoce. Dla mnie było to między innymi spotkanie z Richardem Gere'm.
Jak niemożliwe stało się możliwym? Była to akcja rodem z filmu Mission Impossible, choć fabuła może nie była aż tak rozbudowana. Po prostu od naszej redakcji Synaj.tv dostałam akredytację na wydarzenie. Z doświadczenia jednak wiem, że to nie zawsze wystarczy, ale dla mnie to i tak już było naprawdę dużo, bo kocham kino i możliwość wzięcia udziału w prestiżowym festiwalu filmowym (takim jak EnergaCamerimage) jako dziennikarz, była dla mnie skrawkiem nieba. Co będzie, to będzie, wszystko oddaję Panu Bogu, choć wiadomo trzeba Mu trochę w tym pomóc, a więc do roboty! Na miejscu potwierdziły się moje obawy. Zgodnie z przypuszczeniami, spotkanie (poza sceną) topowych gwiazd filmowych jest niemożliwe, ale jako, że miałam okazję współpracować kilka lat wcześniej z jednym z mediów w Bydgoszczy, dowiedziałam się, że Richard Gere zgodził się na krótką rozmowę aż z trzema telewizjami. Myślicie, że to niewiele? Uwierzcie mi, że przy tak napiętym grafiku, to naprawdę miło z jego strony. „Na pewno muszę tam być!”
Im wyżej się wspinamy, tym bardziej rzeczy niemożliwe stają się dla nas w zupełności możliwe.
Well done!
Po rozmowie z dziennikarzami nawet nie musiałam o nic prosić. Propozycja zrobienia sobie wspólnego zdjęcia wyszła spontanicznie, nie bezpośrednio od Richarda Gere'a, ale od kogoś z zewnątrz, a ponieważ byłam jedną z trzech kobiet w tym gronie, tak powstało zdjęcie „the prettiest Polish women”.
Nieziemskie przeżycie. I to nie dlatego, że robię sobie zdjęcie z Richardem Gere'm, ale dlatego, że osobiście miałam okazję spotkać się z człowiekiem, który dla mnie jest wielką inspiracją, tak, jest "boski" na swój sposób, ale w rzeczywistości to bardzo sympatyczny i skromny człowiek. Nie ma co bujać w obłokach, wszyscy jesteśmy tacy sami.
Nieziemskie przeżycie. I to nie dlatego, że robię sobie zdjęcie z Richardem Gere'm, ale dlatego, że osobiście miałam okazję spotkać się z człowiekiem, który dla mnie jest wielką inspiracją, tak, jest "boski" na swój sposób, ale w rzeczywistości to bardzo sympatyczny i skromny człowiek. Nie ma co bujać w obłokach, wszyscy jesteśmy tacy sami.
Karolina Woźniacka
fot. Filip Tuchowski, Witek Szydłowski Archiwum Camerimage
fot. Filip Tuchowski, Witek Szydłowski Archiwum Camerimage