Mikołajem być - Magda w dębickiej "Hance"
15 grudnia, po kilkudniowym wstrząsaniu Internetem i dwudniowej mobilizacji przy zbieraniu paczek, Mikołaj dociera do celu. Dom Dziecka „Hanka” w Dębicy odwiedza nietypowy gość.Zupełnie nie rozumiem tego niesłusznego oskarżania młodych o wszystko, co złe. Po raz kolejny znajduję przykład bezinteresowności, czystości serca i mądrości, która każe wstać z ciepłego fotela i rozejrzeć się wokół. Magda Wojnarowska to dziewczyna z niedużej miejscowości, ale z wielkim sercem. Na co dzień studentka dziennikarstwa politycznego, weekendami – prawa. Gdzieś pomiędzy znajduje czas na pracę, siłownię i spotkania z najbliższymi. Miłośniczka debat oksfordzkich, pasjonująca się w wystąpieniach publicznych. Marzy o roli szkoleniowca. Na razie jednak pragnie obronić licencjat, spełniać się jako dobra dziewczyna, córka, przyjaciółka i – przede wszystkim – człowiek. Spotykając na swojej drodze osoby, takie jak Magda, nie martwię się już o przyszłość narodu. Młodzi sami potrafią dostrzec problemy i rozwiązywać je z przytupem, a naród który troszczy się o najsłabszych ma piękne „jutro”.
Najpiękniejsza kobieta to ta ubrana w szczery uśmiech i rozświetlona wewnętrznym światłem z płonącym dobrem w oczach. Magda z pewnością taka jest. Po raz kolejny sprawiła, by podopieczni Domu Dziecka „Hanka” w Dębicy poczuli magię świąt i pozwoliła uwierzyć, że świat mimo wszystko nie jest zły.
- Święta to wyjątkowy czas, który spędzamy z rodziną. Czekamy na tę pierwszą gwiazdkę, odpakowujemy prezenty, śpiewamy kolędy. Zawsze w takich sytuacjach wyobrażam sobie, co czują Ci, którym brakuje bliskich. Tych, którzy pamiętaliby o nich w tej chwili. Gdzie są, co robią i co aktualnie myślą. Strasznie mnie przygnębiał fakt, kiedy w święta mogłam spotkać się z bliskimi, a im tego brak.
Pomysł o dzieleniu się z innymi pojawił się 4 lata temu wraz z świątecznym klimatem i magią obdarowywania. W domu Magdy zdecydowano, że czas zakończyć wręczanie sobie prezentów. Wtedy właśnie postanowiła, że może dać coś od siebie innym – tym, którzy mają gorzej. – Pamiętam jak dziś, że całą gotówkę wydałam na prezenty i zostało mi ostatnie 50 złotych, które podarowała mi babcia i postanowiłam z tych pieniążków skomponować paczkę. W następnym roku do akcji dołączyła rodzina Magdy, co pozwoliło ubogacić świąteczny pakiet. Rok później organizowała już przedsięwzięcie na większą skalę, mobilizując znajomych, do których dotarła wiadomość o zbiórce za pośrednictwem Internetu. Jednak tegoroczna edycja dzięki rozgłosowi w mediach społecznościowych, zaskoczyła efektami samą organizatorkę.
Na pytanie o wybór akurat Domu Dziecka „Hanka” w Dębicy, Magda wyjaśnia, że to jedyna taka placówka w okolicy i zdaje sobie sprawę z ogromu potrzeb. – Wiadomo, prezenty nie zrekompensują tych smutków, które im towarzyszą, ale przynajmniej pozwolą na chwile poczuć, że ktoś je kocha i o nich pamięta. Da im poczucie, że Mikołaj przychodzi nie tylko do wybranych, lecz do wszystkich dzieci.
Magda chciała robić dobro po cichu, bez rozgłosu. Przez pierwsze lata nie wiedziała nawet, jaka była reakcja dzieciaków, kiedy dostawały prezent – niespodziankę od nieznajomej. Zostawiała paczkę pod drzwiami Domu Dziecka i uciekała – niezauważona niczym Święty Mikołaj. To najpiękniejsza forma pomagania – ta w ukryciu, nie dla poklasku. Jednak zmiana realizacji była dobrym ruchem. Internet ma ogromny zasięg, dzięki czemu o akcji mogło dowiedzieć się jeszcze więcej osób i dołożyć swoją cegiełkę do budowania radości.
- W tym roku Mikołaj postanowił ujawnić swoją tożsamość, gdyż chciałam osobiście dostarczyć paczki do rąk własnych. Istniało ryzyko, że jeśli nikogo nie byłoby w placówce w Wigilię, bo wtedy pierwotnie miałam dostarczyć prezenty, ktoś mógłby je ukraść.
Jak przystało na prawdziwego Mikołaja, znalazł się i pomocnik – przyjaciel Magdy, Michał Rudny. Dziewczyna przyznaje, że jego pomoc okazała się wielkim wsparciem – Właściwie bez chwili zastanowienia, kiedy udostępniłam akcję w Dębicy i Krakowie, on postanowił rozszerzyć ją na terenie Rzeszowa.
Chętnych do pomocy przybywało, kolejne osoby zgłaszały skomponowanie własnej paczki. Organizatorka skromnie mówi o akcji, nie jako o swoim sukcesie, ale efekcie współpracy ludzi dobrej woli. Zamyka usta tym, którzy twierdzą, że XXI wiek to czasy ogólnej znieczulicy, egoizmu i braku człowieczeństwa. Mimo że od finału akcji minęło kilka dni wciąż nie kryje wzruszenia. – Zbierając paczki niemal każdy mówił mi, że jest niesamowicie szczęśliwy, że pomaga. Prezenty były zapakowane z sercem, zadbane, w torebkach, z kolorowymi kokardkami. Naprawdę na sam widok, aż się łezka w oku kręciła.
Jak relacjonuje Magda, było zaskoczenie, szok, dziecięcy krzyk, pisk i radość. Dzieci wybiegły, by pomóc wnosić prezenty. – Nikt ich sobie nie wyrywał, nikt się nie przepychał. Każde kulturalnie odkładało prezent na miejsce i czekało, aż dostanie coś dla siebie. W takich sytuacjach wiem, że to, co robię ma sens. Nawet jeśli ma to na dosłownie sekundę wywołać uśmiech na twarzach tych dzieci i wzmocnić ich poczucie „bycia ważnym” dla bliźnich.
Zmieniając swoje podejście do życia, otwierając się na drugiego człowieka, robimy krok do zmiany świata. Magda postanowiła zmienić świat kilku dzieci z dębickiej „Hanki”. Wystarczyło trochę dobrej woli, czasu i wiary, że warto. To, czego doświadczyła z pewnością zostanie w niej na zawsze. – Chyba nigdy nie zapomnę miny dziewczynki, która wspięła mi się na barana, jak zobaczyła nas w drzwiach. Nie wiedziała, co powiedzieć i nie ruszyła się z miejsca przez jakieś 10 minut.
Magda z pewnością nie porzuci roli Mikołaja. Co więcej, już planuje poszerzyć swoją działalność na następny rok – Czuję się spełniona i daje mi to kopa, żeby kolejna akcja odbiła się jeszcze większym echem i obdarowała więcej dzieci, może już nie tylko u nas, ale w innej placówce.
Sądząc po fali pozytywnych komentarzy na profilu Magdy na Instagramie i Facebooku, w kolejne Święta Bożego Narodzenia rąk do pomocy będzie przybywać. To napawa nadzieją i pokazuje, że dobro się mnoży, jeśli się nim dzieli.
Sylwia Łabuz
fot. Michał Rudny (Archiwum prywatne)