Kto nie odpoczywa, ten grzeszy
Kolejny rok, kolejne wspomnienia - wakacje. Grupa ponad 50 oazowiczów z Wadowic Górnych spędziła je w Grecji na wyspie Thassos. Cudowne 9 dni spędzone we wspólnocie, modlitwie i radości. Był to nie tylko czas na pełen relaks w słońcu na pięknej, piaszczystej plaży, ale również chwila zatrzymania na rozmowę z Panem Bogiem. To właśnie dzięki Niemu ten czas w Grecji był szczególnie wyjątkowy i niepowtarzalny. Codzienne spotkania na modlitwie, Eucharystii dawały siłę na każdy dzień. Zdobywaliśmy doświadczenie, uczyliśmy się działać we wspólnocie, dawaliśmy świadectwo wiary. Wspólnota wielką ma moc
Jaka siła jest w splecionych mocno dłoniach, jaką moc ma spojrzenie prosto w oczy, jak dobrze jest gdy radość łączy ludzi - każdy dzień inaczej się toczy”
Ale zanim dojechaliśmy do Grecji przebyliśmy długą, wyczerpującą drogę. Niezapomniane widoki - piękne góry, tunele, miasta, morze. Przejeżdżaliśmy przez Słowację, Węgry, Serbię, Bułgarię aż w końcu dojechaliśmy do Grecji, a potem promem na wyspę. Przepływ promem był tylko przedsmakiem tego, co było już tam na miejscu. Czekało na nas piękne morze, otaczające nas góry i słońce, które razem z nami budziło się do życia.
“Każdy wschód słońca Ciebie zapowiada, nie pozwól nam przespać poranka”
Każdy dzień na oazie rozpoczynaliśmy i kończyliśmy wspólną modlitwą. Pozwalaliśmy działać Naszemu Panu, a gdy zbliżała się noc dziękowaliśmy za to, co nam dał. Punktem kulminacyjnym była Eucharystia. Codziennie gromadziliśmy się w innych miejscach na spotkanie z Panem. Mieliśmy niepowtarzalną okazję przeżycia Mszy Świętej w różnych sceneriach. Eucharystia na plaży - o wschodzie i zachodzie słońca, w namiocie, na ruinach, pod drzewem - cudowne przeżycie, wspaniałe wspomnienia. Razem dawaliśmy świadectwo wiary.
“Zawsze i wszędzie głoście światu Ewangelię
Na oazie codziennie spotykaliśmy się na Eucharystii z naszym Panem. Wyjątkowe było to, że każdego dnia przeżywaliśmy tę ofiarę w innych miejscach, pod gołym niebem. Największe wrażenie wywarła na mnie Msza Święta o wschodzie słońca. Było naprawdę pięknie, słońce powoli wychodziło zza górskich szczytów, fale delikatnie uderzały o brzeg morza, gdzie stał nasz turystyczny ołtarz. Co więcej, właśnie tego dnia mogłam usłyszeć mój ulubiony fragment z Ewangelii. Myślę że było to bardzo wyjątkowe doświadczenie dla nas wszystkich. Dało nam to do zrozumienia, że Bóg jest z nami wszędzie – nie ważne, gdzie będziemy. Przeżyliśmy najwspanialsze wakacje z Bogiem :) - wspomina Gabrysia
A kiedy potrzeby duchowe były już zaspokoje - nadchodził czas na coś dla ciała. Wspólnie spożywaliśmy posiłki, które dawały nam siłę do działania.
“Pobłogosław Panie z wysokiego nieba, HEJ - co by na tym stole nie zabrakło chleba…”
A po jedzonku czas na Siestę, bo jak wszyscy wiemy - KTO NIE ODPOCZYWA, TEN GRZESZY
“W zdrowym ciele, zdrowy duch”
- każdy z nas to hasło miał gdzieś z tyłu głowy. Niemal każdego dnia graliśmy w siatkówkę, czy po prostu odbijaliśmy piłkę. Sport nauczył nas nie tylko dbania o siebie i swoje zdrowie, ale również działania w grupie.
Jeżeli sportem można nazwać walkę z falami to również się załapiemy - każdego dnia spieraliśmy się z falami na Morzu Egejskim. Fale to nie tylko świetna zabawa, czasami trzeba uważać, ponieważ bywają niebezpieczne. Mniej aktywnych rozpieszczały piękne widoki na plaży. Delikatny, złocisty piasek, wkoło piękne skały, góry, ciepłe powiewy wiatru - niezapomniane wspomnienia, które wciąż wprawiają w zachwyt.
Oczywiście jak na każdej oazie - był z nami ktoś nowy, kto po raz pierwszy chciał przeżyć z nami niezapomniane wakacje. Tym razem było sporo takich osób, dlatego postanowiliśmy przyjąć ich do naszej wspólnoty w bardzo uroczystym stylu.
Z resztą sami zobaczcie!
Gabrysia była z nami pierwszy raz i tak wspomina swoje przyjęcie do naszej wspólnoty: Na początku strasznie się stresowałam – bałam się, że będę musiała zjeść coś obrzydliwego. Od samego początku „chrzest” miał określoną procedurę – najpierw zawiązali nam oczy chustami, a potem zaprowadzili do jednego namiotu. Wtedy emocje jeszcze bardziej się potęgowały, nie wiedziałam czego się spodziewać. Nagle usłyszałam głos kolegi, a potem poczułam jak ktoś prowadzi mnie w kierunku głosu zapalonego samochodu. Czułam się jak w jakimś filmie akcji. Przez cały chrzest przeprowadziła mnie jedna z oazowiczek – słyszłam komendy: padnij, skacz, czołgaj się. Chwilami myślałam, że jestem w jakimś tunelu. Pamiętam jak kazali mi włożyć rękę do wody, w której pływały żelki – wylosowałam wtedy karteczkę z zadaniem do wykonania: 3 przewroty do przodu. Stres puścił dopiero gdy odwiązali mi oczy. Wtedy były już tylko formalności – przyrzeczenie i mianowanie na oazowicza. Najlepiej wspominam wejście do morza na zakończenie chrztu – było już po zachodzie słońca, woda w morzu była cieplutka – a dla nas to było ukojenie, jako że wcześniej byliśmy cali w piachu, ketchupie i czekoladzie. Wspaniałe i niezapomniane doświadczenie.
Było nas ponad 50 oazowiczów, dlatego pod względem logistycznym mogłoby być ciężko. Podzieliliśmy się na kilka dobrze zorganizowanych grup. Każda miała swojego wychowawcę, animatora i nazwę. Mieliśmy szansę zaprezentować swoją grupę na jednym z wieczorków integracyjnych. Sam zobacz w jakim stylu! Jedni śpiewali piosenki, drudzy przedstawili kabaret, jeszcze inni stoczyli ze sobą walkę na gesty przywitań. Było pięknie :)
Główną atrakcją i pamiątką, która pozostała nam po oazie było pisanie ikon. Przed wyjazdem poznaliśmy techniki pisania ikon, a na oazie już bezpośrednio się z tym zmierzyliśmy. Początkowo szukaliśmy inspiracji w okolicznych cerkwiach, oglądając napisane tam ikony. Dowiedzieliśmy się, że w pisaniu ikon bardzo ważna jest barwa i symbolika. Przykładowo kolor purpurowy oznacza władzę i bogactwo.Zanim zaczęliśmy pisać musieliśmy przygotować deskę poprzez heblowanie, następnie pisaliśmy szkic, który później uzupełniliśmy farbą. Każdy z nas napisał ikonę, na której przedstawił swojego ulubionego świętego, czy błogosławionego. Widok napisanych przez nas ikon, ułożonych na posadzce w cerkwi był naprawdę niesamowity!
Nigdy wcześniej nie miałam styczności z ikonami. Pisząc moją ikonę obawiałam się, że nic z tego nie wyjdzie, nie widziałam jak będzie to wyglądać. Jest to zajęcie bardzo pracochłonne, które wymaga skupienia i wyciszenia. Wbrew moim początkowym obawom, bardzo się wciągnęłam i zaczął cieszyć mnie każdy kolejny krok, który przybliżał mnie do ukończenia mojego dzieła. Efekt końcowy był naprawdę zadziwiający, a jeszcze cudowniej było popatrzeć na wszystkie ikony ułożone w jednej z greckich cerkwii. – wspomina Karolina
Oprócz tego odwiedziliśmy klasztor Michała Archanioła, który został zbudowany na klifie nad morzem. Zakonnice, które tam urzędują bardzo uważnie obserwowały strój wszystkich wchodzących na teren klasztoru. Bardzo niewielu z nas miało odpowiednie ubranie, dlatego niemal każdy otrzymał spódnicę za kolano, czy chustę na ramiona. Widoki z terenu klasztoru były prześliczne, dlatego zdecydowaliśmy że właśnie tam zrobimy sobie grupowe zdjęcie.
Kolejnym wyjazdowym punktem naszej oazy był wyjazd do stolicy wyspy Thassos. Tam mieliśmy okazję nie tylko kupić pamiątki, ale również dowiedzieliśmy się jak powstaje oliwa z oliwek, a także zobaczyliśmy pozostałości ruin po amfiteatrze. To niesamowite że mogliśmy być w miejscu, gdzie narodził się teatr.
Grecja jest piękna!
Już pierwsze spojrzenie na wyspę budzi podziw. Bardzo zachwycił mnie widok górskiego pasma, który rozpościerał się nad morzem – relacjonuje Wiola. Niezapomnianą chwilą był również widok zachodzącego słońca, które powoli topiło się w morzu. Podziwiając pozostałości po amfiteatrze mogłam przenieść się do epoki antycznej, w której to właśnie narodził się teatr grecki. Krajobraz Grecji jest bardzo malowniczy i różnorodny. Z jednej strony widoać piękne zielone górny. Z drugiej natomiast cudowne turkusowe morze, które pod wpływem południowego słońca mieni się nieskazitelnym blaskiem. Szum wody, zburzone fale, piękące słońce, delikatne podmuchy ciepłego wiatru, a przede wszystkim przebywanie we wspólnocie sprawiają, że w sercu na zawsze pozostanie ślad po tych wspaniałych wakacjach – podsumowuje Wiola
I nadszedł czas pożegnania.. Z tym pięknym miejscem, z bratem i z siostrą. Powroty zawsze są ciężkie, ale pozostały piękne wspomnienia, zdjęcia, przyjaźnie. Wiele się nauczyliśmy, zdobyliśmy nowe znajomości, doświadczenia. Wspaniałe wspomnienia, których nikt nam nie odbierze. Byliśmy, zobaczyliśmy, przeżyliśmy - to już jest nasze - na zawsze. Piękny czas, wspaniały klimat, cudowni ludzie i ON - Jezus Chrystus. Dziękujemy!
“Nie bójcie się słowa MIŁOŚĆ; Człowiek, który nie kocha, nie żyje - wegetuje”
~ ks. Janusz Michalik
Natalia Lolo